czwartek, 30 maja 2013

Zbawienny tonik

Przez długie lata tonik do twarzy postrzegany był przeze mnie jako kosmetyk zbędny i zupełnie niepotrzebny w pielęgnacji twarzy. Z biegiem lat pomału przekonywałam się do niego. Zaczęło się dość prozaicznie. Jak musiałam rano wstać i umyć twarz zimną wodą,  wyjść na wiatr i mróz odechciewało mi się tych zabiegów pielęgnacyjnych. Wiadomo a rano cenna jest każda minuta. postanowiłam, że będę przecierać twarz tonikiem. Dobrze nasączanym wacikiem lekko przecierałam buzie. Czekałam aż twarz przeschnie, nakładałam krem nawilżający, dostosowany do pory roku. Czekając aż się wchłonie  popijając poranną kawę, zaczynałam makijaż oczu. 


 I to był strzał w 10!.
 Rozpieszczana w ten sposób skóra twarzy przestała być zaogniona, podrażniona i piekąca. Co zawsze miało miejsce po chlapaniu się rano w zimnej wodzie. Twarz nabrała promiennego wyglądu i była rozświetlona. Ten sposób porannej pielęgnacji stosuje z powodzeniem do dnia dzisiejszego. Czasami lekko modyfikuję. Jednak plan porannego działania jest niezmienny od kilku dobrych lat. Przetestowałam masę toników. Z własnego doświadczenia wiem, ze nie warto sięgać po te  najdroższe, najbardziej reklamowane. Mi osobiście dobrze służą toniki z Ziaji. Obecnie moim ulubionym jest enta butelka bio-aloesowego. Tonik służy nam do tego aby przywrócić odpowiednie Ph skóry p[o kontakcie z woda. Dla mnie ważne jest także odtłuszczenie skóry i przygotowanie na przyjęcie dobroczynnych składników kremu. Toniku używam też wieczorem po umyciu twarzy oczyszczającym żelem lub emulsja myjącą. W ciągu dnia sięgam po niego dla odświeżenia buzi. jak jestem w domu i nie mam w planach żadnego wyjścia -co zdarza się bardzo rzadko- nakładam dodatkowo gruuba warstwę kremu nawilżającego, który traktują w tym momencie jako maseczkę. Jeżeli po pewnym czasie zauważę, że nadal pozostaje mi na twarzy  jego nadmiar. Przecieram ja tonikiem. Potrafię powtórzyć ten cykl dwa razy. Moja twarz to lubi, za co odwdzięcza mi się skórą praktycznie bez zmarszczek.



 Czy któraś z Was próbowała takiej pielęgnacji?

niedziela, 26 maja 2013

Rozterki życiowe a - 40% w Rossmannie

Zawsze myślałam, że mieszkanie na wsi lub obrzeżach małego miasteczka ma swoje plusy. Owszem może i ma, jednak ja ich nie dostrzegam. Dziś jest taki dzień, że wszystko jest szare, tak dokładnie szare. Nie czarno-białe tylko szare. Nawet nie ma tych dwóch najuboższych kolorów z palety barw. 
Zawsze wyobrażałam sobie, że będę swoim własnym szefem.  Będę mieszkała na obrzeżu miasta w cichym ustronnym miejscy z ogrodem. Dom będzie moją ostoją i miejsce w którym ładuje akumulatory. Rzeczywistość okazała się brutalna. Pracuję u prywatnego przedsiębiorcy. Czas pracy praktycznie nienormowany. Jedyne wiem kiedy zaczynam poranną zmianę. Kiedy się skończy- nie mam pojęcia. W ciągu tygodnia nie mam czasu na nic. Jedyną motywacja i motorem napędowym mojego życia są weekendy. Wtedy to spotykam się z nielicznym, bardzo nielicznym gronem przyjaciół. Zapisałam się na studia podyplomowe, które ukończyłam z bardzo dobrym wynikiem. Niestety nie przydały mi się do pracy. Zrobiłam je dla własnej satysfakcji. Zapisałam się na język angielski- nigdy się go nie uczyłam. Zrobiłam to tylko aby się rozwijać, nie stać w miejscu, iść do przodu. Jest mi ciężko wygospodarować czas na jego naukę, mimo to nie poddaje się. Jak mówił to mój profesor ze studiów "nigdy nie mamy pewności co nas czeka w dalszym życiu., epiej jest być przygotowanym na wszelką ewentualność". Podawał za przykład swoja studentkę studiów doktoranckich, która będąc mężatką odkryła swoją prawdziwa miłość, odeszła od męża i przeprowadziła się do Australii. W tej chwili ma dwoje dorosłych dzieci, kochającego męża, który uważa ją za najpiękniejszą kobietę świata. Nostryfikowała dyplom i pracuje na jednej z renomowanych uczelni, której osiągnięcia liczą się na całym, świecie, oczywiście utrzymuje do tej pory kontakt z profesorem.. Może wydać się Wam to dziwne ale to z nim właśnie konsultowała swoją najważniejsza w życiu decyzję.  Profesor mimo, że w ówczesnym czasie liczył prawie 70 lat, tak uzasadniał ta decyzję "Dziecko najważniejsze żebyś była szczęśliwa". Dlatego warto inwestować w swój rozwój intelektualny. Nie zaszkodzi również inwestować w wygląd. Dlatego uległam presji - 40% Rossmann, inwestując w pielęgnację twarzy.

Czuje się rozgrzeszona. Na zakupy wydałam ok.130 zł, po promocji. Paragony mam w portfelu, ale nie mam ochoty na rozpisanie poszczególnych cen. Zapasy zrobiłam na kilka miesięcy. Po przejrzeniu zapasów i nowych nabytków OGŁASZAM bana na zakup jakichkolwiek kosmetyków przez najbliższe dwa miesiące, począwszy od czerwca. Jeżeli pokaże jakiekolwiek nabytki kosmetyczne w tym czasie proszę o publiczne linczowanie. Małe rozgrzeszenie. Na zdjęciach brakuje różu wibo, który oddałam siostrze...



piątek, 24 maja 2013

Perły i figa

Było o Alverde teraz kolej na Balea. Na ten szampon skusiłam się po przeczytaniu opinii na blogach. Część z nich była pochlebna część niekoniecznie. Jak to pomyślałam? Tak wspaniały produkt zagramaniczny ma być beee? Z figą i perłami ? Oj ,musze to sprawdzić. Muszę. 

Szampon nabłyszczający Figa i ekstrakt z pereł


Szampon zawierający ekstrakt z fig i perły a także kompleks witamin B3 i B5, odżywia włosy nadając im jedwabistą gładkość oraz połysk i sprężystość. Nadaje się do stosowania codziennego. Neutralne pH, produkt przebadany dermatologicznie, bez silikonu.
Po prostu cudo. Pomyślałam. Perły- namiastka luksusu, zapach figi-słodki, kuszący, obiecujący niezapomniane doznania. O tak to coś dla mnie. Tak. To nic, że w składzie SLS. Przeboleje, moje włosy i tak potrzebują raz na jakiś czas oczyszczenia....
Opakowanie ładne, miłe dla oka. Otwieram, a w środku lekko perłowa zawartość. Konsystencją przypominająca wiodącą drogeryjna markę na L... Nic to, może tak ma być. Nakładam na włosy. Pieni się dobrze- pewnie to zasługa SLS, tak ma być.


Spłukuje i czuję jak włosy stają się sztywne. O nie tego nie było w planach. Zawiodłam się. Jednak nie przestałam używać, nie mam w zwyczaju wyrzucać kosmetyków. Prędzej znajdę im inne zastosowanie. Próbowałam zmyć nim olej z włosów. Z jednym sobie radził. Z innym nie. Olejek Z Alverde z migdałów zmywał bez problemy. Nie radziła sobie z Olejkiem Łopianowym z Green Pharmacy ze skrzypem polnym. mimo długiego spłukiwania i nanoszenia szamponu dwa razy czasami miałam uczucie niedomytych włosów. Lepkich? Uczucie to powtarzało się zarówno po zmywaniu oleju jak i zwykłym myciu włosów. Dlatego mimo korzystnej ceny ok 6 zł / 300 ml. Dziękuje, więcej nie skorzystam.

Dużo dobrego słyszałam o jego bracie bliźniaku Szamponie malinowym Balea. Jeżeli ktoś ma ochotę to sprawdzić zapraszam  jest TU do zgarnięcia w moim rozdaniu :)

czwartek, 23 maja 2013

Efekt wow... i co dalej...


Oto mój kolejny produkt Alverde, który po prostu musiałam mieć i przetestować, od kiedy zobaczyłam go na blogu włosomaniaczek. Obawiam się, że mi już niedaleko do tego aby zostać jedną z nich :). 

Nabłyszczająca kuracja do włosów z cytryna i morelą


Produkt bogaty jest w składniki naturalne przy czym nie zawiera silikonów. 

Przyznaje po pierwszych użyciach był efekt wow Nakładałam ja na włosy 1-2 razy w tygodniu po wcześniejszym olejowaniu na ok 10 minut. Włosy faktycznie nabierały połysku. Były mięsiste i nawilżone przy czym dociążone. Taki efekt udaje mi się nieczęsto.

Produkt ładnie pachnie - cytrynowo. Po jego użyciu łatwo rozczesałam włosy, które w dotyku były śliskie i gładkie. Dosłownie tak jak po użyciu napakowanych silikonem odżywek. Maska nie obciążyła włosów były one sypkie i pełne życia
Konsystencja dość zwarta przez co maska nie spływa z włosów. Po jej nałożeniu można podpiąć włosy i swobodnie zająć się innymi czynnościami. Widzę, że opis wychodzi mi jak w reklamie topowych kosmetyków do włosów.
Tutaj kończy się moja pieśń pochwalna.
W momencie kiedy zostało mi tej maski dosłownie na dwa użycia. Ups.. efekt wow przestał działać. włosy po jej użyciu zrobiły się matowe i sztywne. 

Nie mam pojęcia co im nie popasowało. dodam, że nic nie zmieniłam w ich pielęgnacji. Nie wprowadzałam żadnych nowych produktów. Myłam tymi samymi szamponami. Równowagę odzyskałam po myciu szamponem Joanny Argan Oil, którego resztki mam schowane właśnie na takie nieprzewidziane sytuacje.
Reasumując dochodzę do wniosku, że nie kupie jej ponownie. Chociażby dlatego, że kolejne opakowanie może zwyczajnie nie nie działać na moje włosy. Jednocześnie jeśli ktoś ma dostęp do kosmetyków Alverde zachęcam do jej wypróbowania.
Skład:

Cena ok. 3 euro/ poj. 100 ml

środa, 22 maja 2013

Moooni rozdaje

W wolne popołudnie przejrzałam czeluści mojej szafki kosmetycznej. Postanowiłam podzielić się z Wami moimi zapasami.
Zapraszam na moje

PIERWSZE ROZDANIE


Oto co dla Was przygotowałam
Balea Szampon Malinowy
Alverde mydełko truskawkowe
Antyperspirant Rexona
Płyn micelarny z  Biedronki:)
Serum do twarzy z kwasem hialuronowym i kolagenem Verona 
 Lakier do paznokci wibo- zdobyłam go w rozdaniu. Niestety nie mój kolor szkoda go wyrzucić, więc podam dalej.
Maseczka wygładzająca Marion  z ekstraktem z moreli i wiśni
Maseczka Lirene przeciwzmarszczkowa
 Kilka próbek
 
 Dokładam torebkę zakupioną w PRIMARK-u na promocji. Jest nowa, nieużywana. Dla mnie stanowczo za mała. Szkoda, żeby przeleżała na dnie szafy. 

Baner do pobrania
 

Regulamin
PIERWSZEGO  ROZDANIA


 
Co zrobić, by wygrać?
Należy:
  • zapoznać się z umieszczonym poniżej regulaminem konkursu
  • być publicznym obserwatorem bloga - jest to warunek obowiązkowy i daje 1 los
  • dodatkowe losy można uzyskać poprzez:
  1.  polubienie strony bloga na  Facebook  (1 los); 
  2.   zamieszczenie w pasku bocznym swojego bloga bannera informującego o rozdaniu wraz z linkiem odsyłającym do strony rozdania (1 los); 
  3.  zamieszczenie na swoim blogu osobnej notki o rozdaniu ze zdjęciem nagród i linkiem do strony rozdania (2 losy);
  4.   dodanie bloga  Kobieta po pracy do blogrolla (2 losy)
  • w komentarzu należy zamieścić poprawnie wypełniony formularz zgłoszeniowy:

"Obserwuję jako:
Polubiłam na Facebook: TAK/NIE, imię i pierwsze 2 litery nazwiska:
Banner: TAK/NIE, link do bloga:
Notka na blogu: TAK/NIE, link do notki:
Blogroll: TAK/NIE, link do bloga:"
E-mail: 

  • jedna osoba może przesłać tylko jedno zgłoszenie
  • zgłoszenia od blogów rozdaniowych nie będą akceptowane.
  • nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski 
  • osoby niepełnoletnie mogą brać udział w rozdaniu jedynie za zgodą opiekunów
Rozdanie trwa od dzisiaj do 16 czerwca 2013 r. do godz. 23:59. Zwycięzcę wybiorę poprzez losowanie. Wyniki zamieszczę najpóźniej 20 czerwca br. Osoba ta będzie miała 2 dni na przesłanie mi maila z danymi do wysyłki. W przeciwnym wypadku wylosuję kolejną osobę. 

Rozdanie zostanie zrealizowane  jeżeli zgłosi się  50 chętnych!!!

poniedziałek, 20 maja 2013

Weekendowe zakupy

Z duma prezentuje moje weekendowe zakupy.


 Zacznę od tego, że odkryłam w moim małym miasteczku wspaniały sklep Zielarsko-Medyczny o dziwo bardzo dobrze zaopatrzony. O co nie zapytałam Pani była zorientowana i zaraz mi to przynosiła. Jeżeli nie miała danego produktu to i tak wiedziała o czym mówię. Na początek wybrałam


 Rosyjską Maskę do włosów na mlecznej serwatce z dodatkiem oleju z pestek winogron i protein jedwabiu - dla włosów długich z rozdwajającymi się końcówkami. 29 zł /500 ml



Preparat w ampułkach Wzmacniający kompleks do włosów- przeciw wypadaniu- olej z dzikiej róży i pestek winogron, roślinne ceramidy ,pantenol. 27 zł./ 8 ampułek po 5ml. Ampułki nakłada się raz na tydzień, ewentualnie dwa przez okres 2-3 miesięcy. Testy właśnie trwają :)

W rodzinnej miejscowości natrafiłam w lokalnej Aptece na wyprzedaż kosmetyków Pharmaceris i Iwostin. Nie potrafiłam przejść obojętnie obok takiej okazji. Zakupiłam


Pharmaceris N Łagodny Tonik Wzmacniający do twarzy. Cena regularna 22 zł-/zapłaciłam 14 zł


Pharmaceris N Żel Myjący Kojący Zaczerwienienia do twarzy. Cena jak wyżej.


Iwostin CAPILLIN Krem na naczynka. Cena regularna 29,90/ zapłaciłam 19 zł. musze zaznaczyc, że kupowałam ten krem w styczniu za 36,00. Zgroza.

Kolejna maska do włosów Sleek Linie Repair & Shine regenerująca z jedwabiem i wyciągiem pestek słonecznika 200 ml - 19 zł. Tu przepłaciłam. Kupiłam w stacjonarnym sklepie z artykułami fryzjerskimi, o wiele taniej można ja kupić na allegro. Zależało mi na czasie. nie chciałam czekać. Pracuję w klimatyzowanym pomieszczeniu co fatalnie wpływa na moje włosy. Musiałam zafundować im porcje sprawdzonych silikonów.



Zachęcam do zajrzenia do nowej zakładki. Będę zamieszczała w niej gotowe jadłospisy diet.

sobota, 18 maja 2013

W dążeniu do idealnej sylwetki

Od kiedy pamiętam miałam fioła na punkcie odchudzania. Od kiedy zauważyłam, że jestem większa, kształtniejsza od koleżanek w szkole podstawowej. Wtedy się zaczęło. W ówczesnej prasie i telewizji mało było wskazówek dotyczących zdrowego stylu życia lub odchudzania.  Może i były ale ja nie potrafiłam do nich dotrzeć. Jednocześnie zaznaczam, że wcale nie byłam otyła ani nie miałam nadwagi. Byłam typową nastolatką, która ubzdurała sobie, że jest gruba. Pamiętam jak odkryłam wspaniały sposób, który pozwalał na to aby jeść i nie przybierać na wadze- prowokowanie wymiotów. Moja mama szybko, bardzo szybko odkryła mój sekret i tak dostałam w tyłek, że skutecznie wybiła mi go z głowy. Wtedy byłam wściekła, teraz jestem jej wdzięczna bo jestem zdrowa a to jest najważniejsze. Niemniej jednak nawyk kontrolowania wagi i tego co trafia na mój talerz został mi do dziś. Teraz jest o wiele łatwiej. Dostępność do internetu, specjalistycznej prasy i mnogość programów telewizyjnych, znacznie poszerzają naszą wiedzę w tym temacie. Sama często korzystam z różnego rodzaju portali internetowych, gdzie mogę sprawdzić kaloryczność przygotowywanych potraw. Ostatnio znalazłam Licznik kalorii , w którym są produkty nieuwzględniane w innych tabelach np. grillowany dorsz - tak na przyszłość z myślą o wakacjach :)
Aktualnie tak wyglądają moje kolacje


Efektem tego jest -2kg!
W związku z tym, że mam bzika na punkcie odchudzania zamierzam dodać zakładkę z dietetycznym jadłospisem. Mam nadzieję, że zechcecie skorzystać z
Pozdrawiam serdecznie 

piątek, 17 maja 2013

Mała zmiana

Późna pora.
Zachciało mi się małych zmian na blogu. Zaczełam od zdjęcia profilowego Blogera.


Mam nadzieje, że mnie rozpoznajecie :) 

czwartek, 16 maja 2013

Sprawdzone-polecone!


Alverde- marka owiana legendą. Głównie dlatego, że u nas praktycznie niedostępna. Jeśli już to na allegro lub dzięki zaprzyjaźnionym osobom mieszkającym za granicą gdzie są drogerie DM. Oczywiście nie byłabym sobą  jakbym się nie skusiła.



Emulsja do mycia twarzy z nagietkiem jest jednym z wielu produktów, które musiałam mieć, aby wypróbować. Nie potrafię zmywać całej twarzy z makijażem tylko mleczkiem czy micelem. Oczy- owszem mogę zmyć w ten sposób, jednak do pełni szczęścia potrzebuje zmydlić twarz i  opłukać ją wodą. 
Emulsja Alverde spełnia znakomicie swoje zadanie. Pieni się lekko. Jej zapach mi odpowiada. Ja czuje słodki zapach kwiatków. Bez chemicznej nuty. Po jej użyciu twarz nie piecze nie jest zaczerwieniona. Nie występuje tez niemiłe uczucie ściągnięcia skóry. Nie wyskoczyły mi żadne niespodzianki :) Konsystencja nie jest gęsta. Lekko wypływa z tuby przez co można przez nieuwagę zaaplikować jej więcej niż potrzebujemy. W niczym to nie wpływa na moją ocenę tego kosmetyku.


Polecam!
Jeśli  wahacie się a macie możliwość zakupu tej emulsji to nie ma co zastanawiać się dalej.

wtorek, 14 maja 2013

Uległam histerii blogosfery

Tyle naczytałam się o tym cudownym, rewelacyjnym, niedrogim i praktycznym kosmetyku, że musiałam zakupić. Mimo, że zawsze ale to zawsze mam jakiś zapasy tego rodzaju kosmetyków,  to i tak go zakupiłam.  Naczytałam się, że ten produkt ma zostać wycofany. Informacje ta zobaczyłam na kilku blogach i doszłam do wniosku " jak to wycofany a ja jeszcze go nie wypróbowałam?" Podczas cotygodniowych zakupów w Biedronce, zajęta planowaniem menu na najbliższe dni, zapomniałam zupełnie o płynie micelarnym. Dojechałam do domu i przypomniałam sobie, że go nie kupiłam. Może nie wykupią - pomyślałam. Następnego dnia powtórka :) Wyszłam ze sklepu dumnie niosąc swoja zdobycz - trzy butelki. 

Zaznaczam, że były to ostatnie sztuki jakie znalazłam na półce.
Jednak chce uspokoić te które jeszcze nie zrobiły zapasów. Na chwilę obecna nic nie wiadomo o wycofaniu tego produktu! Jest to informacja potwierdzona. Obiecuję, że jak tylko coś się zmieni w tej kwestii zamieszczę tą informację.

poniedziałek, 13 maja 2013

Mój hit!

Fala ciepłego powietrza spowodowała chęć pokazania ciała. Ja posiadaczka jasnej karnacji nie wyglądam dość atrakcyjnie w pierwszych słonecznych dniach. Jako, że nie korzystam z solarium/ wiadomo powoduje szybsze starzenie się skóry/ ratuje się różnego rodzaju pomocnikami. Przez moje ręce przewinął się już sztab balsamów brązujących i samoopalaczy. Jakiś czas temu wygrałam w konkursie u OBSESSION  SUNBRELLA SENSITIVIE nawilżający samoopalacz o przedłużonym działaniu do jasnej i średniej karnacji firmy DERMEDIC.



Tak zaczęła się moja miłość do niego.
 Z informacji na opakowaniu dowiadujemy się, że samoopalacz zawiera

 DHA + erytruloza
Cocoa Butter
Oleum Amygdale

Zapewnia szybka, równomierna i długotrwała opaleniznę, bez kontaktu z promieniami słonecznymi - czynnik brązujący (DHA) daje widoczny efekt naturalnej opalenizny już po upływie 2 h od nałożenia.

Dodatkowo obecna w preparacie erytruloza przedłuża trwałość zabarwienta skóry.

Opalenizna uzyskana dzięki tym składnikom wygląda naturalnie i ma bardziej równomierny kolory.

Zapewnia odpowiednie nawilżenie skóry - dzięki zawartości Gliceryny oraz Masła kakaowego, które wpływają na utrzymanie optymalnego nawilżenia skóry.


Odżywia i regeneruje skórę - zawarte w preparacie Olej ze słodkich migdałów oraz Masło Shea wpływają na poprawę samoregeneracji tkanek, chronią cement międzykomórkowy warstwy rogowej naskórka przed uszkodzeniami.

Zapewnia długotrwały efekt naturalnej opalenizny Nie wysusza skóry.

Bez parabenów.

ZALECANY DO:
skóry wrażliwej twarzy i ciała o jasnej i średniej karnacji. Również dla osób, które nie tolerują słońca.



W większości przypadków po nałożeniu samoopalacza nasza skóra zaczyna wydawać charakterystyczny zapaszek. W przypadku tego samoopalacza zapach ten nie jest taki ostry. Musze przyznać, ze na początku nic nie czułam. Myślałam, że już tak zostanie. Jednak po dłuższym czasie wyczułam leciutki zapach. Nie jest on na tyle ostry, żeby nazwać go nieprzyjemnym. 
Samoopalacz nakładałam jak zwykle na ciało posmarowane balsamem, które wcześniej potraktowałam peelingiem. Ważne jest aby balsam nie tworzył wyczuwalnej warstwy na skórze ponieważ samoopalacz jest nawilżający i należy go lekko rozsmarować na skórze i pozostawić do wchłonięcia. Zbyt duża ilość nałożonego wcześniej balsamu spowoduje, ze nie dokładnie nałożymy kosmetyk i czas wchłaniania znacznie sie przedłuży. Może to być niewygodne. Chyba, że ktoś chce pochodzić po domu nago :).
Po nałożeniu kosmetyku lekko przecieram kolana i łokcie. Myję dłonie i ponownie nanoszę na nie małą porcję samoopalacza połączoną z kremem do rąk.
Efekt jaki otrzymałam to naturalnie wyglądająca lekka opalenizna bez żółtych tonów. Jestem zachwycona.

Cena ok. 32 zł
pojemność 100 ml.

piątek, 10 maja 2013

Zmasowany atak

Wiem, że to niemożliwe. Wiem, że cuda się nie zdarzają. A może jednak. Może tym razem. Chociaż raz? I tak ponownie uległam. Zarzekałam się, że nigdy więcej. Nie wieżę, w takie obietnice. I co? I znowu. Po raz kolejny sięgnęłam po rozsławione w blogosferze, i miedzy mniej obeznanymi w tym świadku , serum EVELINE.



Co mnie skłoniło? Kilka dni ciepła, grzejące słońce a ja w jeansach. Uparowana jak warzywo w supermarkecie zapakowane w nieprzepuszczającą powietrza folię ;( Gorąco. jak tu się pokazać z takimi cellitem. Jakiś czas temu go nie było. Może był tylko nie zwracałam na niego uwagi. Postanowiłam więc działam. Najlepsze efekty przynosi stosowanie dwa razy dziennie. Co to dla mnie po 12 godzinach pracy. Budzik rano nastawiony 10 minut wcześniej- po co dosypiać trzeba dbać o siebie. Wieczorem po kąpieli ledwo żywa tez smaruję i wcieram. Tłumacząc sobie, że to wszystko dla mojego dobra. Porcja serum i mój pomocnik.



Zmasowany atak trwa od tygodnia. Zobaczymy za jakiś czas czy coś się zmieni. jedyne co mogę powiedzieć, że skóra jest o wiele gładsza i nawilżona. Samo to daje ładny wizualny efekt. Jednak do ideału daaaleka droga.

Zachęcam do polubienia Kobiety po pracy na FB :)

poniedziałek, 6 maja 2013

Po majówce

Poniedziałek- początek tygodnia. Brutalny powrót do rzeczywistości.  Koniec lenistwa opacznie pojętego. Nie można mówić o lenistwie, jeśli podczas urlopu zostajemy w domu. Wiecie co mam na myśli. Jeszcze tu zajrzę, tam sprzątnę i tak w kółko. Aby się wyrwać z tego błędnego koła - mały wypad do Sandomierza. Zapraszam

Zapowiedz tego co mnie czeka - jak się wdrapie?

Urocza starówka i mnóstwo ludzi


Dawne czasy?



Widoki z wieży




Ojca Mateusza nie spotkałam ale w jednej z wieży widokowej są zdjęcia z planu. Tak na pocieszenie...

Może tam?

Musiałam odpocząć

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...