sobota, 29 czerwca 2013

Maseczka algowa

Kto powiedział, że w domu nie można zrobić sobie profesjonalnej maseczki algowej? Owszem, można. wymaga to od nas trochę czasu i  przygotowani.
 W moim przypadku także odporności na docinki męża i jego okrzyk O Boziu znowu coś wymyśliłaś!


Zaczęłam od przygotowania potrzebnych rzeczy do wykonania  zabiegu i oczywiście kosmetyków. Do odmierzenia potrzebnej mi ilości preparatu potrzebowałam zwykłej łyżeczki do herbaty. Proszek przesypałam do miseczki na zupę :). Wiem, że najlepsza jest do tego gumowa miseczka i plastikowa szpatułka ale.. Do zmieszania użyłam drewniane łyżki- wcześniej ją sparzyłam.


Zanim zaczęłam przygotowywać maskę. Odpowiednio przygotowałam skórę twarzy. Zmyłam makijaż emulsja nagietkową z Alverde, przetarłam Łagodnym Tonikiem Wzmacniającym Pharmaceris N do skóry z rozszerzonymi naczynkami, nałożyłam  ampułkę z kuracji pielęgnacyjnej RIVAL de Loop z witamina E i ekstraktem z Ginko.




Odmierzyłam odpowiednią ilość preparatu i dolewając cienkim strumieniem zimnej wody mineralnej zaczęłam szybko mieszać. Masy alginatowe mieszam na co dzień w pracy więc wyczucie odpowiedniej konsystencji nie było dla mnie żadnym problemem. Jedyna trudność sprawiło mi nakładanie masy na twarz. Najlepiej byłoby nałożyć maseczkę na leżąco. ja wykonywałam to przed lustrem w łazience i kilka sporych kropel spadło na dekolt i bluzkę. Ostrożnie przemieściłam się do salonu gdzie wygodnie ulokowałam się na kanapie na całe 25 minut.Był to niecodzienny widok. Nie chodzi tu o gumowa żółta maź zastygająca na moje twarzy. Mnie po prostu nie można zobaczyć w bezruchu. Zawsze się krzątam i miotam po domu. Musze przyznać, że ta forma odpoczynku szczególnie przypadła mi do gustu. 




Przy zdejmowaniu maski nie miałam problemu. Nałożona w odpowiedniej grubości nie zasycha na twarzy i można ją zdjąć w całości. Ponownie przetarłam twarz tonikiem i nałożyłam krem przywracający młodość skóry tołpa dermo face provivo 35+



I co można? Można!

środa, 26 czerwca 2013

Najwyższa pora

Postanowiłam spróbować i ja. Skoro Ewa Chodakowska motywuje do ćwiczeń takie rzesze ludzi, co było widać na jej największym otwartym treningu w Warszawie, dlaczego nie spróbować.

 Przygotowałam miejsce, strój ściągnęłam filmiki, włączyłam głośno radio, żeby nikt nie słyszał co robię, związałam włosy i do dzieła. Start - zaczynamy. Myślicie, że łatwo otóż nie. Już wiem dlaczego jej treningi noszą takie nazwy jak skalpel czy kiler. Skalpel ma Cie wyrzeźbić a Kiler miał mnie chyba dobić.

Po kilku minutach ćwiczeń lekko posapywałam. Po kolejnych dyszałam. Struga potu płynęła mi wzdłuż kręgosłupa tworząc na dole wielka plamę na koszulce i spodenkach. Majtki mogłam wykręcać. Pot zalewał mi oczy a włosy wyglądały jakbym wyszła spod prysznica. Tak wyglądałam po 20 minutach treningu. Nie dałam rady do końca. Pomaszerowałam chwile, aż mięśnie się uspokoiły i nie drżały jak galareta. Załamana poszłam pod prysznic.

A czego się spodziewałam? Ja, która przez całe swoje dorosłe życie stroniłam od aktywności ruchowej. Zaowocowało to zerową kondycją i zadyszkę na początku treningu. Na koniec myślałam, że zwymiotuje.

Postanowiłam, że najwyższy czas coś zrobić. To coś to plan treningów z Ewką. Wiem, że jak teraz nie zadziałam to z każdym rokiem będzie gorzej.

Trzymajcie za mnie kciuki. Uf będzie bardzo ciężko....

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Letnie oko

Zazwyczaj nosze ciemniejsze kolory na powiekach. To mój pierwszy raz z tak jasnymi "letnimi".  Zdaje sobie sprawę, że muszę nauczyć się pracować z takimi kolorami. Rzadko też używam matów a tymi operuje mi się znacznie trudniej.    Nie mniej jednak postanowiłam coś wyczarować. Jeszcze nieudolnie, ale praktyka czyni mistrza. Prawda?



Czegoś mi tu brakuje, ale nie wiem czego. Może kreski w ciemnym zielonym kolorze? Kolor nakładałam stopniowo i delikatnie. Na zdjęciach wychodzi nieco słabiej niż w rzeczywistości.
 Cienie jakich użyłam to 



Cienie po nałożeniu na powiekę mają taki sam kolor jak w opakowaniu.  Nie obsypują się i są dobrze napigmentowane. Z trwałością nieco gorzej pod koniec dnia stopniowo znikały. Zaznaczę jednak, że nie użyłam bazy.
Do takiego oka dodałam mój ulubiony ostatnio lakier. Uwielbiam go. Można powiedzieć, że się w nim zakochałam. 

  Lakier jest rewelacyjny. Trzyma się trzy dni bez poprawek, nie odpryskuje. Lekko starte końcówki na szybko poprawiam domalowując kolejna warstwę. Na zdjęciach paznokcie właśnie po takim szybkim retuszu.


Jakieś wskazówki?

niedziela, 23 czerwca 2013

Loki na chusteczkach nawilżanych. Czy oby na pewno?

Loki na chusteczkach nawilżanych zna pewnie już każda z Was. Ja oczywiście też. Wczoraj postanowiłam je wykonać. Tradycyjnych chusteczek nawilżanych nie miałam pod ręka. Zobaczyłam za to w mojej łazience chusteczki do higieny intymnej.


 Czemu nie pomyślałam, skoro i tak myłam włosy płynem do tego przeznaczonym, to chusteczki krzywdy mi nie zrobią.
Zasiadłam wygodnie na kanapie i przystąpiłam do dzieła.


Po chwili miałam już komplet. 

 
Rano odkryłam z niedowierzaniem, że nic się nie rozpadło. Co prawda chusteczkowe papiloty były w nieładzie jednak pozostały całe. Po rozpłataniu moim oczom ukazał sie ten oto widok

Po chwili.

Po jakimś czasie.

Chociaż kolor ciekawy- wczoraj malowane

Niestety moje włosy nie nadają się do tego . Wisza jak kluchy, przypominają strąki .  Za to ja w takiej fryzurze mogę śmiało i bez wahania wziąć z kata miotłę i polecieć na Łysą Górę na Sabat Czarownic podpisać listę obecności.!!!
 A jak Wam wychodzą owe sławne chusteczkowe loczki?

sobota, 22 czerwca 2013

Rosyjskie ampułki na powstrzymanie nadmiernego wypadania włosów.

Już najwyższa pora zrecenzowanie rosyjskich ampułek przeciw wypadaniu włosów z serii  Domowe Receptury.


Ampułki do włosów na bazie naturalnych aktywnych składników i kompleksu witamin przeznaczone są dla intensywnej pielęgnacji włosów z tendencją do wypadania. Olejek z dzikiej róży stymuluje wzrost silnych i zdrowych włosów. Olejek z pestek winogron poprawia strukturę włosa i odżywia skórę głowy dostarczając niezbędnych aminokwasów i witamin C, B i P oraz enzymów. Roślinne ceramidy wzmacniają powierzchnię włosa i dodają im blasku. Pantenol utrzymuje naturalną wilgoć, wzmacnia strukturę włosów i pomaga zregenerować uszkodzone i rozdwojone końcówki

Na wstępie mogę powiedzieć, że polubiłam ten produkt. Duży plus za opakowanie. Plastikowe ampułki wykonane z dość sztywnego materiału zawierają 5 ml olejku. Po odłamaniu szyjki  aplikowałam olejek bezpośrednio na skórę głowy. Jego ilość jak dla mnie jest wystarczająca do pokrycia całej skóry głowy. Olejek jest lekki, łatwo nakłada się go przez rozsmarowanie opuszkami palców. Po nałożeniu przeważnie podgrzewałam włosy i skalp suszarką, na to nakładałam foliowy czepek. Darowałam sobie już ogrzewany ręcznik i tak chodziłam ok 40 minut. Wbrew moim obawom olejek łatwo się wymywa z włosów. Zawsze myje je dwa razy, teraz też tak robiłam. Po nakładałam odżywkę lub maskę. Ampułki niestety nie powstrzymały wypadania włosów. Muszę jednak przyznać, że bezpośrednio po myciu wyjmowałam z sitka znacznie mniej straconych włosów. Działo się to tylko wtedy gdy zmywałam ampułkę. W pozostałe dni bez ampułki ilość traconych włosów podczas mycia było podobna. Dlatego wątpię aby na wypadanie włosów pomogły. Z pewnością odżywiły włosy, które są bardziej błyszczące i jedwabiste wydaje mi się, że nawet lekko odbiły u nasady.


Wobec takiego stanu rzeczy poszukiwania trwają nadal. 
Oczywiście poległam w postanowieniu banu na kosmetyki. Zakupiłam kozieradkę do przygotowywania wcierek. Tłumaczyłam sobie to nie kosmetyk, to czysta naturalna pielęgnacja...

Nie wiem jak to się stało ale ten wpis pojawił si wczoraj i znikł :( Pierwszy raz tak ześwirował mi bloger.

wtorek, 18 czerwca 2013

Rytuały...

Źródło: http://lawendowykredens.pl
Naszła mnie ostatnia taka refleksja ile to my kobiety potrzebujemy czasu, żeby zadbać o urodę. Myślę, nie nie naszła mnie ona ot tak sobie. Przyczyną owych rozmyślań był pobudka o 6.30 w niedzielny poranek. Po co tak wcześnie? W planach miałam wyjazd. W ten dzień przypadało nałożenie ampułki olejowej na skórę głowy. Jak wiadomo na to potrzeba czasu ok 40 minut na trzymanie preparatu. Dochodzi do tego umycie włosów, wysuszenie. Modelowanie sobie odpuściłam. W międzyczasie śniadanie, prysznic, szybka kawa. Makijaż- oczywiście pełny i utrwalony ma trzymać się cały dzień.  O toniku, kremie i filtrze nie wspominam nawet bo to podstawa. Uf można wyjść z domu.
Wieczorem powtórka rytuałów w odwróconej kolejności. Zmywanie tonizowanie, kremowanie.  Doszłam do wniosku, że czas na samoopalacz. Prysznic, peeling, balsam, nakładanie samoopalacza.  Jakaś maseczka na twarz. 
Uważam, że w takiej sytuacji pytanie, które pada za drzwi łazienki "Kotku co ty tam robisz?" jest  nie na miejscu. :)))) 
Prawda?

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Wynki rozdania!!!



Organizując rozdanie nie sadziłam, że będzie się cieszyło tak dużym zainteresowaniem.  Jest mi bardzo miło. Głosy zliczyłam. Przyznaje, że to dość mozolne zajęcie i pochłania nieco czasu. Maszynę losującą poskromiłam. Oto wyniki:


Gratuluje serdecznie! Wysyłam maila z prośba o adres do wysyłki.

sobota, 15 czerwca 2013

Moje początki konturowania i modelowania twarzy

Wstyd się przyznać ale do niedawna nie miałam jeszcze pojęcia o konturowaniu i modelowaniu twarzy. Owszem wiedziałam, że coś takiego się robi. Jednak co i jak? Znajomość tej wiedzy tajemnej zgłębiałam oczywiście w internecie, głównie za pomocą filmików na YT. Śmiać mi się chce, jak pomyślę jak oczy stawały się coraz większe, jak to oglądałam. Oczywiście w pierwszej kolejności trafiłam na filmiki dziewczyn, które miały o tym takie samo pojęcie jaki i ja a uważały się za ekspertki. Poszperałam dalej i znalazłam kilka wartościowych, na których nieśmiało zaczęłam się wzorować.  Było lepiej. Dołączyłam też TVN Style Klinika Urody i porady ich wizażystki oraz TLC i Mistrzyni Makijażu. Doskonaliłam swoją sztukę. Opłaciło się. Aktualnie rzadko zdarza się abym  wyszła bez  makijażu dopełnionego konturowaniem. Jest to dla mnie tak oczywiste jak tusz na rzęsach. 


Obecnie używam do tego
Róż INGLOT 95
Róż Bell - zakupiony za kilka zł w Biedronce-nawet nie pamiętam ile kosztował.
Bronzer MAKEUP AKADEMY 
Bronzer MAKEUP AKADEMY Shimmer Kiss- rozświetlacz

Najbardziej jestem zadowolona z kosmetyków MUA.  Bronzer kupiłam dosłownie za 1 funciaka a rozświetlacz za 3. Widziałam, że bronzery są dostępne na Allegro.




Róż jak to róż. 
Natomiast Brązer wybrałam najciemniejszy jaki był na półce. Trafiłam idealnie w kolorystykę mimo, że mam dość jasną karnacje.
Rozswietlacz w kamieniu stosuje zazwyczaj mieszając pędzlem wszystkie kolory. Nakładam go także pod łuk brwiowy i wybrane partie twarzy.


Takie były moje początki. A jak wyglądały wasze pierwsze doświadczenia z konturowaniem twarzy?

czwartek, 13 czerwca 2013

Tandetne opakowanie- nie zawsze skrywa najgorsze

Jestem niesamowicie podatna na wszelkie obietnice producentów, którzy obiecują odmłodzenie, wygładzenie i inne takie. Wiecie z pewnością o czym mówię. Nie raz, nie dwa zdarzyło mi się zatrzymać w drogerii przed półką z kremami. Przelatując wzrokiem po kolejnych pudełeczkach, znanych markach, które kojarzą się z twarzami znanych gwiazd i celebrytów, warto skłonić głowę niżej. Czasami właśnie na tych niższych pułkach znajdziemy o wiele bardziej cenniejszy- pod względem działania - krem, niż na tych w zasięgu naszego wzroku. Oto jeden z przedstawicieli niesztandarowej półki drogeryjnej. Opakowanie tandetne, tak przynajmniej wyczytałam w necie. 

Może i przypomina opakowanie kosmetyku z targowego straganu. Kosmetyk sygnowany napisem 35+ zniechęciłby z pewnością niejedną z Was. Należy jednak pamiętać, że wiek skóry może być i często jest inny, niż wiek biologiczny.  Pani 20+ lubiąca używki i zakochana w czekoladowej skórze, którą funduje sobie w solarium byłaby zdziwiona dowiadując się, że jej nawilżający krem do twarzy to za mało. Najważniejsza jest pielęgnacja odpowiednio dobrana do wieku, potrzeb i kondycji skóry. 



Ja mogę i nawet muszę sięgać po opakowania z napisem 30+. Nie wstydzę się tego. Jest mi bardzo miło jak np. Kosmetyczka pyta z niedowierzaniem - to ile ma pani lat?... Naprawdę ani jednej zmarszczki itd.
Dlatego jak jakiś czas temu trafił w moje ręce krem  na noc 35+ Prime skin Efektima dałam mu szansę.

Najbardziej skusił mnie ten aktywator kolagenu, który ma za zadanie
- natychmiastowe spłycenie zmarszczek już po pierwszej aplikacji,
- odbudowa i regeneracja kolagenu,
- wygładzenie powierzchni skóry,
- długotrwałe i głębokie nawilżenie.
Pierwszego nie sprawdzę bo nie mam jak. Dwa kolejne punkty potwierdzam. Jestem bardzo zadowolona z tego kremu. Ma bogatą konsystencje. Uwaga wchłania się do matu.


 Pierwszy raz spotkałam się z tym aby krem na noc tak dobrze matował. Mimo gęstej konsystencji rozprowadza się dobrze. Zaskakujący jest też zapach. Mi przypomina zapach zielonej herbaty taki typowy jak w tanich wodach toaletowych. Możecie mnie skarcić ale mi się podoba.  Nie uczulił mnie, nie zapchał mimo swojej konsystencji. Nie wstałam rano z niespodzianka na twarzy. Naprawdę jestem bardzo zadowolona. Rano moja twarz jest wypoczęta, zrelaksowana, napięta, wszelkie ślady snu znikają niemal od razu po przebudzeniu.

Skład
 Aqua, Vitis Vinifera, Butyrospermum Parkii, (Shea Butter), Glicerin, PPG - 3Benzyl Ether Myristate, Polyacrylate, Polyisobutene, Polysorbate 20, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Glicyne Soja (Soybedan) Oil, Gliceryl Stearate, Ethylhexyl Stearate, Sodium Hyaluronate Crosspolymer, Polyglyceryl-4 Diisostearate/Polyhydroxystearate/Sebacate; Sodium Isostearate, Alcohol, Petrolatum, Methylsilanol Hydroxyproline Aspartate, Cetyl Alcohol, Magnezium Ascorbyl Phosphate, EDTA, DMDM Hydantion, Methylparaben, Propylparaben, Phenoxyethanol, Tocopheryl Acetate, Parfum/Citronellol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronllal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclobexene Carboxaldehyde, D-Limonene, Linalool, Butylhenyl Methylpropional/.


A wam zdarza się sięgać zapobiegawczo po mocniejsze kremy?

wtorek, 11 czerwca 2013

Porządki

Nadszedł czas aby przejrzeć cienie i palety. Moja "kolekcja" w ostatnim czasie została zaniedbana. kupowałam kolejne małe paletki trójki i pojedyncze cienie. Używałam jakiś czas i wrzucałam do koszyczka, w którym przechowuje zapasy. Odkładałam na potem, na inna porę roku. Zauważyłam, że zdarza mi się kupować podobne kolory. Po co? Nie mam pojęcia. Porządki czas zacząć!

Po kolei:


RIMMEL I REVLON- mat
Rimmel cienie bardzo twarde słabo napigmentowane. Wymagają duużo cierpliwości przy aplikacji. Revlon- rewelacja.

MAYBELLINE- Bardzo dobrze się je aplikuje, rozcierają się bez problemy przy czym otrzymują nasycenie koloru. Mat, oprócz jednego złotego. Astor- zupełnie nie moja kolorystyka. Mimo to, cienie są fajne.
Bell- nie moja bajka.
Ingrid- beznadzieja wielkie drobiny złotego brokatu zatopione w fiolecie...

A te paletki znane są każdemu.  Pierwsze klasyka- kojarzą mi się z lodami śmietankowo-truskawkowo-czekoladowymi.  Druga podwójna róż z bielą, która także opalizuje do różu.

Miss sporty- jako cień bazowy.
Inglot- uwielbiam

Starocie SENSIQUE
 Paleta Sleek Storm
N7

Tak prezentują się w całej swojej okazałości. Bardzo je lubię. W jednym miejscu skomponowane maty i perły.

Inglot moja miłość. O paletce pisałam TU

Paletka Inglot do samodzielnych kompozycji. Nie mam na nią pomysłu. Na razie służy mi do przechowywania zapasów.

Paletka Nude więcej TUTAJ

Jak na mnie zapasy są imponujące. Macie podobne?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...