Przez długie lata tonik do twarzy postrzegany był przeze mnie jako kosmetyk zbędny i zupełnie niepotrzebny w pielęgnacji twarzy. Z biegiem lat pomału przekonywałam się do niego. Zaczęło się dość prozaicznie. Jak musiałam rano wstać i umyć twarz zimną wodą, wyjść na wiatr i mróz odechciewało mi się tych zabiegów pielęgnacyjnych. Wiadomo a rano cenna jest każda minuta. postanowiłam, że będę przecierać twarz tonikiem. Dobrze nasączanym wacikiem lekko przecierałam buzie. Czekałam aż twarz przeschnie, nakładałam krem nawilżający, dostosowany do pory roku. Czekając aż się wchłonie popijając poranną kawę, zaczynałam makijaż oczu.
I to był strzał w 10!.
Rozpieszczana w ten sposób skóra twarzy przestała być zaogniona, podrażniona i piekąca. Co zawsze miało miejsce po chlapaniu się rano w zimnej wodzie. Twarz nabrała promiennego wyglądu i była rozświetlona. Ten sposób porannej pielęgnacji stosuje z powodzeniem do dnia dzisiejszego. Czasami lekko modyfikuję. Jednak plan porannego działania jest niezmienny od kilku dobrych lat. Przetestowałam masę toników. Z własnego doświadczenia wiem, ze nie warto sięgać po te najdroższe, najbardziej reklamowane. Mi osobiście dobrze służą toniki z Ziaji. Obecnie moim ulubionym jest enta butelka bio-aloesowego. Tonik służy nam do tego aby przywrócić odpowiednie Ph skóry p[o kontakcie z woda. Dla mnie ważne jest także odtłuszczenie skóry i przygotowanie na przyjęcie dobroczynnych składników kremu. Toniku używam też wieczorem po umyciu twarzy oczyszczającym żelem lub emulsja myjącą. W ciągu dnia sięgam po niego dla odświeżenia buzi. jak jestem w domu i nie mam w planach żadnego wyjścia -co zdarza się bardzo rzadko- nakładam dodatkowo gruuba warstwę kremu nawilżającego, który traktują w tym momencie jako maseczkę. Jeżeli po pewnym czasie zauważę, że nadal pozostaje mi na twarzy jego nadmiar. Przecieram ja tonikiem. Potrafię powtórzyć ten cykl dwa razy. Moja twarz to lubi, za co odwdzięcza mi się skórą praktycznie bez zmarszczek.
Czy któraś z Was próbowała takiej pielęgnacji?