Kto powiedział, że w domu nie można zrobić sobie profesjonalnej maseczki algowej? Owszem, można. wymaga to od nas trochę czasu i przygotowani.
W moim przypadku także odporności na docinki męża i jego okrzyk O Boziu znowu coś wymyśliłaś!
Zaczęłam od przygotowania potrzebnych rzeczy do wykonania zabiegu i oczywiście kosmetyków. Do odmierzenia potrzebnej mi ilości preparatu potrzebowałam zwykłej łyżeczki do herbaty. Proszek przesypałam do miseczki na zupę :). Wiem, że najlepsza jest do tego gumowa miseczka i plastikowa szpatułka ale.. Do zmieszania użyłam drewniane łyżki- wcześniej ją sparzyłam.
Zanim zaczęłam przygotowywać maskę. Odpowiednio przygotowałam skórę twarzy. Zmyłam makijaż emulsja nagietkową z Alverde, przetarłam Łagodnym Tonikiem Wzmacniającym Pharmaceris N do skóry z rozszerzonymi naczynkami, nałożyłam ampułkę z kuracji pielęgnacyjnej RIVAL de Loop z witamina E i ekstraktem z Ginko.
Odmierzyłam odpowiednią ilość preparatu i dolewając cienkim strumieniem zimnej wody mineralnej zaczęłam szybko mieszać. Masy alginatowe mieszam na co dzień w pracy więc wyczucie odpowiedniej konsystencji nie było dla mnie żadnym problemem. Jedyna trudność sprawiło mi nakładanie masy na twarz. Najlepiej byłoby nałożyć maseczkę na leżąco. ja wykonywałam to przed lustrem w łazience i kilka sporych kropel spadło na dekolt i bluzkę. Ostrożnie przemieściłam się do salonu gdzie wygodnie ulokowałam się na kanapie na całe 25 minut.Był to niecodzienny widok. Nie chodzi tu o gumowa żółta maź zastygająca na moje twarzy. Mnie po prostu nie można zobaczyć w bezruchu. Zawsze się krzątam i miotam po domu. Musze przyznać, że ta forma odpoczynku szczególnie przypadła mi do gustu.
Przy zdejmowaniu maski nie miałam problemu. Nałożona w odpowiedniej grubości nie zasycha na twarzy i można ją zdjąć w całości. Ponownie przetarłam twarz tonikiem i nałożyłam krem przywracający młodość skóry tołpa dermo face provivo 35+
I co można? Można!
wow! wygląda obłędnie! uwielbiam maski algowe!!!
OdpowiedzUsuńwiesz ja słysze tkie same docinki od Tż :)
OdpowiedzUsuńa co do maski - jestem chyba jakas dziwna ale podoba mi sie jak wyglada po sciagnieciu :D
Mi też :) Z lubością ją miętoliłam.
Usuńooooo wyglada ciekawie, pierwszy raz coś takiego widzę. jak jajecznica :)
OdpowiedzUsuńFajna maseczka, a jak z efektami :)?
OdpowiedzUsuńWspaniale nawilżona skóra.
OdpowiedzUsuńo maseczka wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńa jak jeszcze nawilża to już w ogóle super :)
ale rewelacyjna konsystencja, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńale fajny naleśnik :D
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł :) Też muszę kiedyś spróbować :)
OdpowiedzUsuńale czadowo wygląda! :) mi się bawić w mieszanie maseczek nie chce, jestem zbyt leniwa :P
OdpowiedzUsuńtakie maski samorobione to świetna sprawa...można dodać to czego akurat naszej skórze brakuje:)
OdpowiedzUsuńTwoja wygląda świetnie:)
Ale fajnie wygląda :D oj ja też już widzę minę mojego chłopaka i jego komentarze...
OdpowiedzUsuńMaseczki algowe U W I E L B I A M ;)
OdpowiedzUsuńnie znałam dotąd takich maseczek :-)
OdpowiedzUsuńO rany, pierwsze widze i słysze takie coś!!!Ale jaki kolorek :D
OdpowiedzUsuńMaseczki algowe są bajeczne... Bardzo przydatny post. Chętnie wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńZ okazji zbliżającego się otwarcia sklepu internetowego z kosmetykami naturalnymi i ekologicznymi przygotowaliśmy na naszym blogu konkurs z atrakcyjnymi nagrodami. Serdecznie zapraszamy do zabawy! :)
OdpowiedzUsuńwww.bioema.blogspot.com
nice review !
OdpowiedzUsuńMaybe we follow each other!?
Let me know :)
Greetings
www.YulieKendra.com
uwielbiam maseczki algowe:) ale ciezko je rozrobic:(
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja.Jeszcze nie używałam takiej maseczki.
OdpowiedzUsuńO matko, wygląda...... imponująco ;) Muszę wypróbować i narzeczonego nieco nastraszyć :)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski, które można ściągnąć w całości. Za to nie cierpię tych, przez które można zdrapać pół twarzy - tak ciężko je usunąć :)
OdpowiedzUsuń