Firma Yankee Candle znana jest w blogowym świecie nie od dziś. Może i tak. Ja poznałam ją niedawno.
Dokładnie w sobotę kiedy odpalając podgrzewacz i umieszczając go w moim nowym kominku obserwowałam roztapiający się wosk. Siedząc naprzeciwko tańczącego płomienia, który przy każdym moim nawet najmniejszym oddechu, kład cienie na otaczające meble, trwałam w oczekiwaniu. Na co? Sama nie wiedziałam czego się spodziewać. Naczytałam się oczywiście o zniewalających zapachach, które dla jednych są niesamowite, cudowne, zniewalające a dla innych chemiczne, sztuczne odpychające. Jakie będą te, które tak długo wybierałam, wąchając kolejne krążki przez foliowe opakowanie. Przyznaję, że po trzecim zapachu nie czułam praktycznie żadnych różnic.
Porcja wosku umieszczona w kominku rozpuściła się. Wącham. Coś tam czuje . Pierwsze skojarzenie stara ścierka. Pięknie- pomyślałam, to dopiero zrobiłam sobie zapaszek. Poszłam nastawić wodę na herbatkę.
Wracam. Moja radość nie miała końca. pomieszczenie wypełniło się miękkim, słodkim zapachem świeżego ciasta. Takiej bułki pieczonej w domu z aromatem waniliowym i rodzynkami. nie jestem mistrzynią w opisywaniu zapachów. Dlatego przytoczony przeze mnie opis jest bardziej odzwierciedleniem skojarzenia niż wrażeń zapachowych.
Moją przygodę z woskami YC uważam za rozpoczętą!
Stara ścierka :D Oj, teraz będzie tylko gorzej (dla portfela oczywiście). Trochę kasy na pewno pójdzie z dymem :))
OdpowiedzUsuńTeż właśnie rozpoczęłam przygodę z Yankee Candle i jestem tak samo zadowolona, choć byłam sceptycznie nastawiona. Jako pierwsze zakupiłam Mandarin cranberry i Pink sands :) Po Twoim wpisie już wiem, że następny musi być Vanilla Cupcake :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
PS bardzo podoba mi się wygląd Twojego bloga, aż chce się zostać na dłużej :-)
Ja już mam zaplanowane kupno wosków, czekam tylko, aż wyzdrowieję i będę mogła wynurzyć się z domu po nie! :)
OdpowiedzUsuńMniam, ale fajny musi być ten zapach, chyba go wypróbuję. Ja też dopiero zaczynam przygodę z YC, mam dopiero 4 woski ;) śliczny masz kominek.
OdpowiedzUsuńvanilla cupcake to był mój pierwszy zapach jaki kupiłam i od razu się w nim zakochałam, później zaczęłam testować inne, również o świetnych zapachach, ale muszę wrocić do mojego pierwszego odkrycia! przypomniałaś mi o tym zapachu :)
OdpowiedzUsuńa ja czekam jeszcze na swoje pierwsze woski z YC :) i doczekać się nie mogę
OdpowiedzUsuńCudownie pachną.
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze niejednokrotnie się na nie zdecyduję :)
Ja swoją też wkrótce rozpocznę. Kupiłam sobie kominek, a wybór zapachów wosków zwaliłam na przyjaciółkę, która moje gusta zna a woski są u niej na porządku dziennym i nocnym :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie uległam :D
OdpowiedzUsuńMuszę je mieć!!!!
OdpowiedzUsuńja się na nie nie skusiłam ale to kwestia czasu ;)
OdpowiedzUsuńpolecam tureckie niebo i wanilię z drzewem sandałowym.
OdpowiedzUsuńale piękny podgrzewacz, pewnie rzuca wokół gwiazdkowe cienie?
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę nieźle :)
OdpowiedzUsuńTeż niedawno zaczęłam przygodę :)
OdpowiedzUsuńkominek masz prześliczny
OdpowiedzUsuńAle piękny kominek! Vanilla Cupcake bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieje że w następnym tygodniu w końcu dotrę po woski i kominek :) byłąm w ubiegłym tygodniu, ale dostawa miała dojechac za 2 h a ja niestety nie mogłam tyle czekać.
OdpowiedzUsuńdługo się zastanawiałam jaki był mój pierwszy wosk, ale chyba była to tarta o zapachu fruit salad :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Że tak powiem- wpadłaś koleżanko! :)
OdpowiedzUsuńCiągle na nie poluję aż w końcu upoluję! :)
OdpowiedzUsuńJa też niedawno rozpoczęłam przygodę z YC- dwa tyg temu dokładnie :P
OdpowiedzUsuńKupiłam w Intermarche 4 woski na próbę i na tym się nie skończy :P
każdego dopada wreszcie YankeCandelomania :D nie znam tych Twoich zapachów, a mam w domu spory zapas (tak w razie powodzi / trzęsienia ziemi :P).. jednyi z moim faworytów są Black Coconut i Pink Sands :)
OdpowiedzUsuń